I
OD KIEDY SIĘ POJAWIŁAŚ JEST TAK, JAK GDYBY ZATRZYMAŁ SIĘ CZAS -
- zamarło wszystko dookoła, poza mną. I tak tkwię sama w tej zamkniętej
przestrzeń bez czasu czekając, aż znów zacznie płynąć. Wypatruję oznak
końca, szykuję się na niego tworząc plany, a gdy wydają się być już w
zasięgu dłoni - znów uciekają dalej, każąc się nadal gonić. Jestem już
zmęczona tym pościgiem.
Mamisz jak trickster. Wydłużasz każdy dzień i równocześnie usypiasz,
zakopując motywację pod warstwami kolejnych myśli, które po wielu
latach zapomnienia - dojrzawszy w końcu swój moment - wypływają na
powierzchnię i domagają się uwagi. Zjadając całą energię. W najbardziej
nieodpowiednim momencie mojego życia, kiedy powinnam skoncentrować się
na tak wielu ważnych sprawach, zmuszasz mnie do mozolnej autoterapii.
WERNYHORA
czekałem kilka lat
aż wreszcie przyszedł Wernyhora
zanudzał mnie przez całą noc
wypalił mi wszystkie papierosy
nic nie rozumiałem unieruchomiony na krześle
bolała mnie prawa noga krzesła
nie czułem swojej ręki
ścierpła mi lewa noga krzesła
policzyłem wszystkie jego guziki
i wszystkie paski jego swetra
nad ranem poszedł
teraz znów czekam
(Andrzej Bursa Wernyhora)
II
NIE WIEM JESZCZE, CO TY CHCESZ MI POKAZAĆ
Może jest za wcześnie, bym to zrozumiała. Więc trwam, wyczekuję, czasem
stawiając małe kroki do przodu. Czekam, aż świat się wzbudzi i
równocześnie obawiam się, co w nim wtedy zastanę. Może to ja spałam, a
on szedł dalej - i to ja obudzę się kilka tygodni później w obcym
miejscu, szukając śladów tego, co było mi bliskie.
DOKĄD SEN ZMIERZA?
i na jakie drogi kieruje karawany
żebrzące przed słońcem
i tworzy braterstwo między kurzem
a światłem?
(Adonis, Oko)
III
PRZYJĘŁAM CIĘ W MOIM DOMU
na początku marca, jeszcze przed dekretem nakazującym dokwaterowanie
Ciebie jako sublokatora. To moja nastoletnia córka wprowadziła Cię do
naszego Domu. Zrobiła to nieświadomie, zdezorientowana, wyrwana ze
szkoły - jej drugiego domu. Po upływie kilku trudnych przejściowych dni
nauczyliśmy się funkcjonować i żyć z Tobą pod jednym dachem.
KILKA PRZEJŚCIOWYCH DNI
kiedy z Innym byliśmy niedorzecznie blisko mimo drzwi zamkniętych. Skąd i
dokąd to przejście? Kiedy Inne przychodzi razem z pytającym wzrokiem
dziecka, wybieramy to, co nieuchronne, jakbyśmy byli od zawsze gotowi. Przy
odrobinie szczęścia nas też usypia łagodność kołysanki: "Właśnie pod takim
niebem wciąż nie wiem czego nie wiem"...
IV
WIESZ, CO TO ZNACZY, UMRZEĆ ZA ŻYCIA?
Zniknąć, żyjąc? To brzmi dziwnie i niezbyt zrozumiale. Ale takie emocje
pojawiły się w mojej świadomości z Twoim udziałem. Zabrałaś mi
codzienne relacje, rozmowy, spotkania. To wszystko, co tworzyło ważną
część mnie. A ja usilnie pragnę coś zdobyć w tej izolacji, która jest
Twoim udziałem. By zapomnieć o tym co utracone.
CAŁE ŻYCIE PRZED TOBĄ
- tylko tyle
aż
V
POJAWIŁAŚ SIĘ NIESPODZIEWANIE I TAK NACHALNIE ZABURZYŁAŚ MÓJ RYTM
CODZIENNOŚCI
Nie spytałaś, czy chcę i czy jestem gotowa. Nie, Ty działasz na swoich
zasadach. Wzbudzasz we mnie wściekłość, frustrację i bezsilność, a z
drugiej strony muszę oswoić się z Tobą, by przetrwać. Chyba wiesz, że
ludzie nie lubią, gdy odbiera im się wolność. Ja też tego nie lubię.
Utraciłam swoją wolność i tylko świadomość, że jesteś stanem
przejściowym daje mi nadzieję. Nie zapraszałam Cię do mojego domu, a
jednocześnie nadałaś mu nowy rytm.
WSZĘDOBYLSKA ZMIENNOŚĆ
„Las stale się zmienia wskutek wędrówek drzew. I nie tylko las – cała
natura. Z tego powodu nierzadko idą na marne starania człowieka o
zachowanie niektórych krajobrazów. To, co widzimy jest zawsze tylko krótkim
epizodem w pozornym bezruchu.” (Peter Wohlleben, Sekretne życie drzew)
VI
DELEKTUJĘ SIĘ SŁOWAMI
i dziwię się jak wiele listów jest o mnie. Mogłabym je sama takimi
napisać. Szkoda mi, że sama nie potrafię wygenerować tyle DOBRA.
CORAZ MNIEJ SŁÓW
na coraz więcej
każdemu pisana
jest poezja
DELEKTUJĘ SIĘ SŁOWAMI
i dziwię się jak wiele listów jest o mnie. Mogłabym je sama takimi
napisać. Szkoda mi, że sama nie potrafię wygenerować tyle DOBRA.
CZASAMI DOBRO POJAWIA SIĘ NIESPODZIEWANIE
„Od miesiąca już nic nie pisałem, nie malowałem – i mam niekiedy uczucie,
że już nic porządnego nie napiszę (…) Tylko wieczorami, kiedy powietrze
staje się kolorowe i pełne refleksów i wszystkich przedmiotów, już
zmierzchających, wydzielają się barwne emanacje, astralne ciała cień za
cieniem (…)” (Bruno Schulz, Z listu do Zenona Waśniewskiego)