Przejdź do głównej treści

Widok zawartości stron Widok zawartości stron

Droga Kwarantanno!

Rozpoczynamy inicjatywę „Listy do Kwarantanny”. Opisanie swoich przeżyć, zebranie myśli może pozwolić uporządkować to trudne doświadczenie. Może chronić przed odreagowaniem.

 

Kwarantanna jest paradoksem: dla zachowania życia, rezygnuje się z pewnych jego aspektów. Zamknięcie w czterech ścianach kwarantanny można porównać do życia w gabinecie luster; gdzie nie spojrzysz - tam Ty. Dla niektórych może być to trudne doświadczenie. Nasze mieszkania i domy nagle stają się bezludnymi wyspami pośród oceanu samotności. 

Kwarantanna jest szczególnie trudna dla uciekających na codzień od siebie; podczas kwarantanny też będą próbować ucieczki. Niektórzy będą chcieli przebić głową mur. 

Przed tą pustką uratować może jednak nadmetraż wyobraźni.

Dlatego rozpoczynamy inicjatywę „Listy do Kwarantanny”. Opisanie swoich przeżyć, zebranie myśli może pozwolić uporządkować to trudne doświadczenie. Może chronić przed odreagowaniem. 

Ja to działa?
List możesz wysłać na adres specjalnej skrzynki droga.kwarantanno@apple.phils.uj.edu.pl lub przez formularz online, zupełnie anonimowo, niczym list wetknięty w butelkę i rzucony w morze…  Możesz podpisać się imieniem, inicjałem, pseudonimem, możesz pozostać całkowicie anonimowa/ anonimowy. Nie zbieramy żadnych danych. 

Pamiętaj, list adresujesz do Kwarantanny, a nie konkretnej osoby. Piszesz do Kwarantanny i z kwarantanny. Wyobraź sobie, że Kwarantanna staje się postacią. Co chciałabyś/ chciałbyś jej powiedzieć? 

Listy czytał będzie zespół psycholożek i psychologów pod kierownictwem prof. Małgorzaty Opoczyńskiej-Morasiewicz z Instytutu Psychologii UJ. Na wybrane wątki i myśli odpowiadać będziemy w listach, które regularnie publikowane będą poniżej. W naszych odpowiedziach publikować będziemy też fragmenty Waszych listów.

 

 

Widok zawartości stron Widok zawartości stron

Listy do Kwarantanny z 7 kwietnia 2020

I

WSZYSTKO BĘDZIE DOBRZE, TYLKO JESZCZE NIE DZISIAJ

Czasami sobie ciebie wyobrażam. Jesteś wtedy piękną, młodą kobietą, zupełnie jak z obrazu Godwarda. W zwiewnej sukience pokonujesz na palcach kolejne przecznice i miasta, zatrzymując tam nawet powietrze. Stąpasz powoli i delikatnie, jakbyś bała się obudzić śpiące już życie. Czasem tylko pochylasz się, by położyć palec na ustach tym, którzy jeszcze nie zdążyli zasnąć albo wiercą się niespokojnie. Niektórym już na zawsze. Może właśnie dlatego wydajesz mi się tylko snem. Codziennie do niego powracam, choć tak trudno jest zasnąć przy zapalonym świetle. Śpię, a czas gładzi swoje krawędzie, cyple i wybrzuszenia, pęczniejąc od obietnic, których nie sposób dotrzymać; raz zatrzymany, posłusznie łagodnieje. Kolejne dni i tygodnie z wolna tracą na swej ostrości, jakbyś bez końca powielała tę samą fotografię. Przymglone i niewyraźne, wciąż pozwalają mi rozpoznać kształty wydarzeń i osób, trzymających mnie z dala od strachu. Przychodzisz z nim nocą, gdy mogę się złapać jedynie własnych myśli (…). [K]ładziesz się obok i czuwasz bym śniła dalej, choć tak bardzo chciałabym się już obudzić. Proszę, pozwól nam się bezpiecznie obudzić…



WIDZIAŁAM TWÓJ SEN
a ja  twój

nie zasypiaj
jeszcze

 

 

II

TYLKO KRÓLIK, KTÓRY MI PO NICH POZOSTAŁ DAJE O SOBIE ZNAĆ I O SWOIM GŁODZIE

Jakiś czas temu zamieszkała ze mną depresja, a teraz dołączyłaś do niej Ty. W sumie niewiele się zmieniło, tylko ona jakaś wyraźniejsza się stała. Rok temu mieszkałam tu z dziećmi i z najukochańszym człowiekiem na świecie. Dziś gdy budzę się rano, nie budzę się koło niego, dzieciaki nie przybiegają i nie wskakują do łóżka, za to jesteś Ty, leżysz koło mnie i przyglądasz się. Nie wiem czy mnie czy tej depresji, która od dłuższego czasu śpi ze mną. Może Tobie by się udało coś z nią zrobić ? Ostatni przewrót w moim życiu wspominam na plus. 8 godzin na dobę mogłam zapomnieć o tym co mnie czeka (a raczej co już na mnie nie czeka) w domu. Gdy wracałam ze szpitala starałam się tak zorganizować czas żeby nie wchodzić do tych miejsc w mieszkaniu gdzie czaiła się depresja. A teraz ? Teraz spędzam tu z Wami prawie cały dzień, coraz mniej mam siły by się gdziekolwiek ruszyć. Pokój po dzieciach stoi jak stał, nic nie ruszone, tylko królik który mi po nich pozostał daje o sobie znać i o swoim głodzie (..). Czy Ty kwarantanno możesz kopnąć mnie w *** i sprawić żebym ściągnęła z drzwi lodówki plan lekcji córki i syna których nie widziałam od listopada i których już nigdy nie zobaczę ? Żebym wysprzątała ich pokój ? Sprzedała lub rozdała ich ulubione książki, zabawki, nowe meble które kupiliśmy na nowy początek roku szkolnego ? Może pomożesz mi wysprzątać garderobę z ich ubrań ? A może zaczniemy od prostszych rzeczy ? Czy Ty Kwarantanno nie miałabyś ochoty abyśmy przesypiały 8 godzin w nocy ? (…). Może skoro już jesteśmy razem to razem coś stworzymy? (…). Może biorąc pod uwagę mój nienajlepszy stan wybaczysz mi że w dzisiejszym liście wciąż Cię o coś proszę. Ale mogę też dużo dać od siebie. O ile przetrwam, dotrwam, wytrzymam.
 

TERAZ, GDY DOM BYŁ PUSTY, DRZWI ZAMKNIĘTE NA KLUCZ

„materace pozwijane, wędrujące wiugi, będąc przednią strażą wielkiej armii wiatru, wdarły się znienacka, omiotły gołe deski podłogi, przewąchały je i rozpierzchły się w różnych kierunkach; w sypialni i salonie napotkały jedynie fruwające zasłony, skrzypiące drzewo drzwi, gołe nogi stołów, rondle i przybrudzoną, spękaną i pokrytą warstwą kurzu porcelanę –  słowem, nie natrafiły na nic, co by mogło im się oprzeć. Jedynie te rzeczy, które ludzie pozostawili za sobą – para butów, myśliwska czapka, jakieś spłowiałe spódnice i marynarki w szafach – przechowywały w sobie człowieczy kształt i przypominały w tej pustce, że służyły kiedyś życiu, że były tu kiedyś ręce, które zajmowały się haftkami i guzikami; że w lustrze odbijała się twarz ludzka, a nawet więcej – cały świat zdarzeń; obracała się w nim jakaś postać, migały ręce, otwierały się drzwi i, potrącając się, wpadały i wypadały dzieci. A teraz dzień po dniu tylko światło, jak kwiat odbity w wodzie, przesuwało swój jasny obraz po przeciwległej ścianie; tylko cienie drzew tańczących na wietrze składały ukłony na ścianie i przez chwilę pokrywały cieniem jasną plamę blasku; tylko miękkie, roztrzepotane odbicie lecących ptaków sunęło powoli przez podłogę sypialni” (V. Woolf, Do latarni morskiej)

 

 

III

BY NAJCENNIEJSZEGO DARU KTÓRY MI DAJESZ ZMARNOWAĆ JAK NAJMNIEJ.

Ja nie wiem co o Tobie myśleć. Masz swoje plusy i minusy. Jesteś dla mnie wymówką dla rzeczy których nie lubię robić i powodem do robienia częściej rzeczy które robić lubię. To chyba dobrze. Może stworzymy coś razem ? Tylko jeszcze nie wiem co. Może coś dzięki Tobie zrozumiem ? I tak bardzo wiele mi dajesz. Pozwalasz do siebie pisać, słuchasz, starasz się zrozumieć. Albo może tak mi się tylko wydaje ? Staram się jak mogę by najcenniejszego daru który mi dajesz zmarnować jak najmniej. CZAS. Tego mam aż zanadto. CZAS. Staram się jak mogę nie przeleżeć go w łóżku ani na kanapie w salonie. Staram się, chcę żebyś o tym wiedziała. Więc wiedz że doceniam, że się pojawiłaś, doceniam że dałaś mi czas mimo że może akurat nie tego chciałam w tym momencie, mam nadzieję że go nie zmarnuję, że coś z tego wyniosę. Wszak każde doświadczenie niezależnie do tego czy złe czy dobre coś wnosi do naszego życia, pozostawia jakiś ślad. Pozdrawiam i do jutra! 



PO PROSTU Z CZASEM UBYWA GRAMATYKI

przyszły niedokonany ustępuje
niedokonanemu przeszłemu z
upływem chwil dokonanemu
złożonemu aż
stanie się
prosty

(i nie poruszy go ani jeden
podmuch wiatru ani
jeden oddech)

 

 

IV

MOŻNA ROZSMAKOWAĆ SIĘ W MINIMALIZMIE

w ziemniakach, kapuście ;) dla niektórych buszowanie w bogactwie internetu jest prawie jak za darmo. Za darmo jest mnóstwo literatury dostępnej w internecie. Za darmo jest pisanie. Można doświadczyć dzięki temu wielu satysfakcjonujących chwil. No przecież szczęście jest tak blisko nie trzeba za nim gonić. Tylko jeszcze mnie przekonaj, że spokojnie można się delektować tą drobinką wygód na jakie pozwalasz. Ale wiem, że można. Na pewno można. Jak asceta albo święty ;)

 

MOŻNA, MOŻNA NAWET TRZEBA

Pani List przypomniał mi finezyjne wykonanie tekstu „Dekretu o stanie wojennym” w interpretacji artystów Piwnicy pod Baranami. Pośród nakazów i zakazów ukojenie przynosi melodia, nie słowa.

 

„(..) Można, można, nawet trzeba

Oglądać i słuchać audycji i komunikatów

Nadawanych przez PR i TV

Czytać Trybunę Ludu, czytać Żołnierza Wolności

Pracować w sposób określony przez kierownictwo zakładów pracy (...)”

 

 

V

CZY PRZETRWAJĄ PO PROSTU TYLKO NAJSILNIEJSI, ODPORNI NA WIRUSA?

Irytuje mnie, że część ludzi wprost i publicznie krytykuje nakazy. Jest tego pełno na Facebooku (…). Ja jako ktoś o odmiennej opinii, zastanawiam się ile osób przeżyje przy takiej postawie społeczeństwa. A w duchu sobie myślę, że cudem jako naród jeszcze trwamy. Czy przetrwają po prostu tylko najsilniejsi, odporni na wirusa? Boje się tego, bo w tej atmosferze troska części społeczeństwa o bezpieczeństwo staje się daremna. Troska o ludzi wydaje się beznadziejna.

 

WAŻNA JEST JEDYNIE ODPOWIEDŹ NA NADZIEJĘ LUDZI

“Jaki sens miało wygnanie i pragnienie, by się połączyć, tego Rieux nie wiedział. Popychany ze wszystkich stron, nagabywany, docierał powoli do mniej ludnych ulic i myślał, że nie jest ważne, czy te rzeczy mają sens, czy go nie mają, ważna jest jedynie odpowiedź na nadzieję ludzi. Znał już tę odpowiedź i na pierwszych, pustych ulicach przedmieścia zdawał sobie z tego lepiej sprawę. Ci, którzy poprzestając na małym, pragnęli tylko wrócić do domu swej miłości, czasem bywali wynagradzani. Byli wśród nich na pewno tacy, co nadal szli przez miasto samotni, bez kogoś, na kogo czekali. Do szczęśliwych należeli jeszcze ci, którzy nie zostali dwukrotnie rozdzieleni, jak to się stało z ludźmi przed epidemią dalekimi jeszcze od zbudowania swej miłości, ale przez lata zmierzającymi ślepo do trudnej zgody, łączącej w końcu wrogich kochanków. Podobnie jak Rieux, liczyli lekkomyślnie na czas; byli rozłączeni na zawsze. Ale inni, jak Rambert, którego doktor pożegnał rano słowami: «Odwagi, teraz właśnie trzeba mieć rację», znaleźli od razu nieobecnego, choć myśleli, że jest dla nich stracony. Przez pewien czas przynajmniej będą szczęśliwi. Wiedzieli teraz, że jeśli istnieje coś, czego można pragnąć zawsze i osiągnąć niekiedy, to jest to czułość ludzka. Natomiast wszyscy ci, którzy ponad człowiekiem zwrócili się do czegoś, czego sobie nawet nie wyobrażali, ci nie znaleźli odpowiedzi” (A. Camus, Dżuma).

 

VI

 

LEKCJA KTÓREJ SIĘ NIE SPODZIEWALIŚMY

Niewidoczny wróg nieskalibrowane lęki, strach przed izolacją, widmo odejścia  Lekcja której się nie spodziewaliśmy. Czy takich nie zapamiętujemy najbardziej? Czekanie. Czy jeszcze potrafimy czekać Czy jeszcze potrafimy usiąść z nadzieją Która ma otwarte ramiona I przyjmuje rożne scenariusze Kwarantanno Tak bardzo uświadamiasz mi moją... słabość

 

CZY NA WSZYSTKO MOŻEMY SIĘ PRZYGOTOWAĆ?

Niespodziewana lekcja. Też tak czuję. Daje mi to do myślenia... Czy najlepszą naukę czerpiemy z tego, czego się spodziewamy? Z potwierdzania naszych przewidywań? Mam poczucie, że nie. Ostatecznie, to, co niespodziewane daje mi więcej niż to, czego oczekiwałam. Jednocześnie, Niespodziewane częściej jest w jakiś sposób bolesne i wobec tego Niespodziewanego czuję się czasami bardzo słaba. Jednak mam wrażenie, że poczucie bólu i słabości wynika z mojej niewiedzy -  Jak powinnam reagować najlepiej? Co mam robić dalej? Boję się, że popełnię błąd. Jednak podobnie jak w Twoich słowach  “Która ma otwarte ramiona I przyjmuje różne scenariusze”- ten stan daje mi duże pole do rozwijania akceptacji “nie wiem” i odpuszczenia kontroli. Takie lekcje są dla mnie bardzo ważne.

 

 

VII

SAMOTNOŚĆ

Mój stosunek do Ciebie z obojętnego zmienił się diametralnie. Smutek, strach, bezradność. Samotność. Siedzę sama w pustym pokoju i nie mam z kim porozmawiać o moich przeżyciach. Pozostaje telefon lub skype, lecz dla mnie to nie to samo. Przez skype'a nikt nie przytuli, kiedy czuję się źle. Samej też mi się ciężko przytulić, wolę zamartwiać się zewnętrznymi kwestiami - umową w pracy, zdrowiem rodziny, wielkością kryzysu gosporadczo-ekonomicznego na świecie. Mnóstwo rzeczy mi odebrałaś, Kwarantanno, ciekawa jestem, co dzięki temu dostanę? Bo przecież nie może być tak, że zostanie tylko odebrane, a w zamian za to nic się nie rozwinie?

 

JA TEŻ SIĘ MARTWIĘ

Przypomina mi się fragment książki o martwieniu się, którą niedawno czytałam i odnalazłam w niej siebie…

“Martwienie się daje złudzenie kontrolowana sytuacji. Osoby martwiące się często spotykają się z określeniem siebie jako osób chorobliwie wszystko kontrolujących. W stanie niepokoju uważają, że sytuacja wymyka się spod kontroli i próbują nadzorować to, co się dzieje, myśląc o wszystkich najgorszych ewentualnościach i szukając ich rozwiązania. Powtarzają sobie: “Muszę przewidzieć, co może pójść źle i dopilnować, żeby to się nie stało.” Starają się rozwiązać problem zanim przerodzi się w coś gorszego i stanie się katastrofą.

Aby odzyskać kontrolę nad sytuacją, zaczynają się stresować. Wciąż myślą, co może pójść źle i jak można to kontrolować. Gdy spodziewają się niebezpieczeństwa, próbują przejąć kontrolę. (...) Poszukujemy sposobów, by w jakimś stopniu kontrolować to, co się dzieje. Zachowania te nazywane są “zachowaniami bezpiecznymi”, ponieważ dają nam poczucie bezpieczeństwa. Sposobem odzyskania kontroli i spokoju jest martwienie się, a ponieważ ma ono miejsce przed wystąpieniem negatywnej sytuacji, która następnie się nie wydarza, zaczynamy myśleć, że martwienie zapobiegło złemu zdarzeniu.” (R. Leahy)

 

 

VIII

GDYBY TYLKO ZNALAZŁ SIĘ KTOŚ ZWYCZAJNY Z KIM MOGŁABYM POPISAĆ, CHOCIAŻ KWADRANS DZIENNIE

Niby są przyjaciele, niby wiem że zawsze mogę na nich liczyć, ale chyba jeszcze nie jest aż tak źle żebym musiała z tego korzystać. Poza tym mimo wszystko o pewnych rzeczach jednak wstydzę się im mówić, a o innych sami wiedzą aż za dużo. Pozostaje mi chyba tylko mówienie do Ciebie. Ale Ty też coś mówisz i ja to bardzo dobrze słyszę. I w 100% się z Tobą zgadzam. O tych ludziach przepełnionych nienawiścią, chęcią zemsty czy pogonią za pieniądzem. Tych, którzy szydzą z Ciebie, prawa, przepisów, policji. Trochę mi ich żal, ciężko wyczuć skąd się to u nich bierze. Dziś jestem strasznie zmęczona, Ty pewnie też. Wydaje mi się że ostatniej nocy też spałaś tylko 3 godziny tak jak ja... Depresja jakaś wyraźniejsza się zrobiła i chyba mocniej stąpa w mojej obecności. Pozdrawiam!

 

ISTOTNIE…PRZEZ CAŁY CZAS… DOMAGAM SIĘ GWIAZDKI Z NIEBA

„Och, wiem doskonale, co tam sobie myślisz: „nie dość, że muszę jej słuchać, to jeszcze patrzeć na nią!” (Pauza.). No cóż, zrozumiałe (Pauza). Zupełnie zrozumiałe.(Pauza). Choć z drugiej strony, czy to jest tak wiele, czego oczekuję? Czasem, doprawdy, wydaje się – (głos się jej załamuje, przechodzi w szept) – że nie można już mniej…od bliźniego w końcu…co najmniej bliźniego…A jednak…jak pomyśleć o tym…kiedy wczuć się w niego…uprzytomnić sobie…czego mu potrzeba…że trzeba mu spokoju…zupełnego spokoju…to okazuje się, że istotnie…przez cały czas…domagam się gwiazdki z nieba” (Beckett, Szczęśliwe dni)